16 kwietnia 2016 | Kamis
Ciężko byłoby uwierzyć nam, co jedli nasi przodkowie. Tak bardzo przywykliśmy do współczesnej kuchni, że zapominamy, jak było kiedyś. Zwłaszcza, że wcale nie było kolorowo. Mnóstwo warzyw, owoców i innych ważnych składników późno dotarło do Polski. 1000 lat temu na naszych ziemiach jedzono kaszę, ryby, podpłomyki i okazyjnie mięso. O przyprawach można było pomarzyć, a podstawą była sól, która służyła też jako konserwant - solone kawałki mięs lub ryb suszono, by dłużej było przydatne do spożycia.
Mięso jedzono bardzo rzadko nie tylko dlatego, że było mniej dostępne. Głównym powodem był brak skutecznych metod jego przechowywania. Mówimy przecież o czasach bez lodówek czy zamrażarek.. Dlatego mięso jadano podczas ważnych wydarzeń, jak śluby lub fetowanie zwycięstw. Dość dobrze wizualizują to uczty przedstawiane w przygodach Asteriksa i Obeliksa, które były mięsne tylko po sukcesach nad Rzymianami.
Jedzenie miało przede wszystkim nasycić i dać energię. Kiedyś większość osób pracowała fizycznie, mało kto mógł sobie pozwolić na powszechną dziś siedzącą pracę. Smak schodził na drugi plan. Więcej przyjemności dawało piwo. Różniło się smakiem od współczesnego choćby tym, że brakowało w nim charakterystycznego chmielu. Ale i rola piwa była inna, stanowiło kaloryczny, słodowy napój. A że miało alkohol, przynajmniej łatwiej było znieść trudy codzienności.
Większość z nas mogłaby poczuć niemiły dreszcz na samą myśl o tym, że przed odkryciem Ameryki ziemniaki, fasola, papryka, kukurydza i mnóstwo przypraw były całkiem obce w naszym kraju. Najliczniejsza grupa Polaków, czyli chłopi, choć nie mogli tego wiedzieć, byli jak współcześni wegetarianie. Prawie w ogóle nie jadali mięsa. Nie mieli jak go zdobyć - lasy, łąki i akweny były objęte zakazem polowań lub połowu. Nie każdego było też stać na zakup własnego zwierzęcia.
Pojawiło się więcej napojów, które umilały dni i pozwalały zapomnieć o rzeczywistości. Do piwa dołączyły szlachetne miody pitne. Były drogie i pite przez bogaczy, natomiast chłopi zadowalali się wynalezioną w Polsce wódką. Nie miała aż tyle alkoholu, co dziś, ale z pewnością potrafiła nieźle namieszać w głowie. Przynajmniej dzięki naszej "wodzie ognistej" ludzie mniej zwracali uwagę na przykry zapach jedzenia, które w związku z ubogimi metodami przechowywania szybko się psuło.
Smak średniowiecznych potraw wzbogacały wciąż rzadkie przyprawy. Do Polski trafiały dwiema drogami. Morską, przez port w Gdańsku i lądową, przez Lwów, który był wtedy na trasie ważnych szlaków handlowych z dalekim wschodem. Najpopularniejsza u nas była oczywiście sól, która nie tylko nadawała smaku potrawom, ale i była doskonałym konserwantem. Ponadto w kuchniach wykorzystywano występujące w Polsce smaczne dodatki: pietruszkę, cebulę, koper, czosnek, jałowiec, gorczycę, kminek i miętę.
Co ciekawe do słodzenia ciast używano miodu. Cukier był niewyobrażalnie drogi, za ćwierć kilo cukru trzeba było zapłacić fortunę, bo na dzisiejsze pieniądze ponad 500 złotych! Dlatego przyprawy sprowadzano tylko dla najbogatszych Polaków. Kilkanaście gramów pieprzu za pół tysiąca złotych mówi samo za samo za siebie, dlatego by nadać potrawom odrobinę pikantności dodawano do nich gorczycę.
Importowane przyprawy pochodziły głównie ze wschodu. Kupowano najczęściej imbir, cynamon, gałkę muszkatołową, wspomniany już pieprz i najdroższą przyprawę na świecie - szafran. Okazuje się więc, że cofając się w czasie wystarczyłoby mieć ze sobą kilka kilogramów cukru i trochę przypraw, by żyć dostatnio przez lata.
Dopiero odkrycie Ameryki przyniosło kluczowe zmiany w jadłospisach Europejczyków. To wtedy poznano fundament wielu narodowych kuchni, w tym polskiej - ziemniaka. Nie od razu zyskał popularność. Przez wiele lat uchodził za roślinę ozdobną. Gdy zrozumiano, że służy do jedzenia zaczęto edukować chłopów, by sadzili ziemniaki. Między innymi dzięki temu dziś w wielu domach popularne są placki ziemniaczane, babki, zupy kartoflane czy inne pyszne potrawy z tego uniwersalnego warzywa.
Papryka, kukurydza oraz fasola również przybyły do nas prosto ze słonecznej Ameryki i także odnalazły w Polsce swój drugi dom. Dzięki tym warzywom kuchnie Starego Świata nieco się ożywiły. My jeszcze powinniśmy być wdzięczni Królowej Bonie za włoszczyznę, bez której żadna zupa nie powstanie. To dopiero w okolicach XVII wieku można mówić o początkach polskiej kuchni, jaką znamy obecnie. Właśnie w tych czasach rozpoczęto spisywanie przepisów i pojawiły się pierwsze, prawdziwie polskie tradycje kulinarne.